W następnym samochodzie który się zatrzymał, była para z Francji. Przypadek, że dzień wcześniej właśnie z nimi byłem na saunie. Bardzo spoko ludzie, już w życiu nie powiem nic złego o żabojadach. Fajnie się z nimi bajerka kręciła. Możliwe, że przez nich cały mój plan dnia się posypał, bo zatrzymywaliśmy się w kilku miejscach, to na zdjęcia, to na lunch, absolutnie nie mam im tego za złe, ale miałem przez to z 3h opóźnienia.
Po drodze widok takiej Nowej Zelandii, jaką sobie zawsze wyobrażałem.
W Wanaka dojechałem na 16.30. Zostało mi jeszcze do zrobienia dość trudne 200km do celu. Jechał bym, gdyby nie babeczka z ostatniego samochodu. Wmówiła mi że nie dam rady dojechać przed zmrokiem, że po co mam jechać dalej, że tutaj jest fajnie i zawiozła mnie do hostelu. Miała dar przekonywania i namówiła mnie na dość kosztowną dla mnie zmianę planu. Dobrze, że nie była jakimś handlarzem z Avon albo coś, bo bez problemu wcisnęła by mi też cokolwiek tylko by chciała.
Tak wygląda Wanaka, chyba najładniejsze miasteczko jakie do tej pory odwiedziłem
Wanaka, bardzo ładne miejsce, z jeziorem, górami dookoła. Został bym tu na stałe, ale za dużo za zakwaterowanie sobie wołają. Wieczorem mam mały kryzys, wkurwiam się że muszę się tułać po tych hostelach, że jeszcze nie znalazłem żadnej pracy i w ogóle. Z pomocą przychodzi mi litrowy browar. Lekarstwo podziałało.
Na drugi dzień pogoda się poprawiła, nastawienie do życia trochę też się polepszyło, jadę dalej.
Z Wanaki zabrały mnie dwie dziewczyny z Australii. Przyleciały tutaj specjalnie, żeby pobiec w wielkim maratonie, który ma się odbyć jutro w Queenstown (teraz już wiem dlaczego wszystkie hostele w okolicy są pełne i nic nie mogłem znaleźć). Zawiozły mnie do samego centrum Queenstowm. Miejsce najbardziej znane w Nowej Zelandii. Takie tutejsze Zakopane. Skoki na bungee, jet boat, skoki ze spadochronem, bez spadochronu, co tylko chcesz tutaj właśnie znajdziesz. Fajne miasto bardzo, dużo ludzi, dużo barów dużo się dzieje. Jakbym chciał zarabiać i wszystko przewalać na drinki i panienki, to miejsce idealne. Jadę dalej.
Daleko, daleko za górami, lasami widać to miasteczko Queenstown.
Ciężko było coś złapać z Queenstown. Stałem na wylotówce chyba z godzinę. Zatrzymał się budowlaniec. W ciężarówce tylko dwa miejsca, a nas trzech ja, kierowca i jego ogromny pies. Przejechałem z nim ze 150km, z tego ze 100km pies siedział mi na kolanach (był naprawdę duży, ale co zrobić to ja mu zająłem miejsce, nie on mi). Jeden z nielicznych kiwi, który mnie wiózł, bardzo miły, dał mi nawet swój numer na wypadek jakbym był w jego okolicy i nie miał gdzie spać.
Jeszcze jeden samochód i dojechałem do Te Anau, na drugie wyrzeże Nowej Zelandii, już dalej się nie da.
Takie jezioro w Te Anau właśnie jest.
Te Anau, mieścina bardzo mała, dosłownie jedna główna ulica zwana centrum miasta, przy której jest dość sporo restauracji i hoteli, wybrzeże, jezioro. Jest to baza wypadowa na tutejsze fiordy zwane Milford Sound. Dość ważne miejsce na turystycznej mapie Zelandii, dla niektórych nawet najważniejsze.
W recepcji hostelu poznałem babeczkę, która zaproponowała mi nocleg długoterminowy u niej w chałupie. Byłem zobaczyć, wszystko spoko, cena bardzo fajna, wifi, kuchnia, łazienka, duży pokój (w zestawie dwie ładne, młode Niemki z którymi mam dzielić ten pokój). Super sprawa. Nie podoba mi się tylko to, że kuchnie dzieli się z gospodarzami, żeby wejść do pokoju trzeba przejść przez ich salon i w ogóle mało prywatności. Umówiłem się z nimi na razie na tydzień. Jutro się wprowadzam. Dobrze się trafiło bo przez to zaoszczędzę trochę kasy, będę miał chwilę żeby szukać jakiejś pracy i trochę odpocznę, bo jakby nie patrzeć jazda autostopem, opowiadanie każdemu kierowcy tego samego na okrągło i po tym wszystkim, spanie z 5 facetami w jednym pokoju potrafi zmęczyć.
Czekam na odpowiedzi z dużych hoteli do których aplikowałem, w między czasie szukam czegoś innego online. Jak nic nie znajdę, a Niemki okażą się bardzo miłe dla mnie (mam nadzieję), zostanę tutaj i ogarnę sobie prace w Te Anau.
Bez odbioru!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz